czwartek, 4 września 2014

Pierwszy zachód i euforia biegacza


Tak ten rytm marszu jest dobry :-) Na spokojnie przeszedłem wczoraj odcinek Niechorze - Mrzeżyno. Zauważyłem, że trochę zmieniło się moje  nastawienie do ludzi mijanych plażą. Na początku przejmowałem się jednak spojrzeniami mi rzucanymi. Ludzie na prawdę różnie reagują na taką dziwną postać. Wszyscy z kocami, leżakami, bez butów i max rozebrani. A tutaj takie zjawisko. Buty wysokie, spodnie bojówki, bluza z długim rękawem i kapelusz. Kije i duży plecak. Jakbym w góry jechał. Naga prawda jest jednak taka, że mogę traktować plażę jak pustynię. Pewien pan nie wytrzymał i spytał się " Po co Panu to wszystko ? Nie lepiej w kąpielówkach i na boso ? " Cóż mu miałem odpowiedzieć ?? Spytałem go ile czasu spędzi dziś na plaży i ile czasu jego stopy będą miały kontakt ze szlifującym skórę piaskiem oraz żrącą słoną wodą morską ??  Unikam słońca jak mogę ale i tak się "opaliłem". Na grzbiecie dłoni się zjarałem, że strach. mimo kremów UV. Dziwnie to wygląda cały człowiek biały a dłonie jak u afroamerykanina :-)) No i twarz. hmm. Dziwne toto ale mimo kapelusza twarz też jest ciemniejsza. I boję się, że od okularów słonecznych będę miał 2 fajne białe kółka na oczach :-)) A w ogóle to trzeba duuuuuużo pić. Idąc plażą nie czuję w ogóle pragnienia ani że się pocę. Ale się pocę. I to dużo. Nagrzana powierzchnia ciała tak szybko odprowadza pot, że nie mam wrażenia spływających kropel po ciele. Jedyną oznaką odwodnienia jaką można kontrolować to gęstość śliny oraz kolor moczu. Co ciekawe po tym pierwszym dłuższym marszu całodzienno i północnym  2 dni zajęło mi nawodnienie poprawne organizmu. To nie tak, że wypijesz na raz 2 litry wody po marszu i będzie spoko. Nie będzie. O skutkach odwodnienia myślę, że możecie poszukać na google. Ja w każdym razie zatrzymuję się co kilka km i piję drobnymi łyczkami. Nawet jak mi się niby nie chce.
     Co do ludzi to  jedni patrzą się ukradkiem,tak jakby bali się spojrzeć bo nie wypada, bo co sobie pomyśli? Czuję te spojrzenia na sobie. Są one najcięższe i chyba takie najbardziej zawistne i najmniej rozumiejące. Nie lubię tych spojrzeń. I drażnią mnie one. Jednak wraz z marszem zamiast się na takich ludzi złościć raczej zaczęło to u mnie wywoływać stan rozbawienia. Zamiast oddawać im te złe spojrzenia wolę powiedzieć im głośnym i łagodnym głosem dzień dobry. Z uśmiechem na ustach.  Wtedy jest natychmiastowa reakcja paniczna. Zwrot głowy w innym kierunku i udawanie, że oni wcale nie patrzyli. Rozwala mnie to na maxa :-)) Myślę, że są to ludzie jednak w jakimś stopniu nieszczęśliwi emocjonalnie. No nie wiem. Śliski temat. Oceniać życie ludzi na bazie 1 spojrzenia. Nie mogę się jednak oprzeć  tym hmmm....instynktom??? przeczuciom??? jakie budzą się we mnie. To morze tak działa na człowieka. Nie wiem czy to kwestia wibracji szumu fal działających na mnie kojąco ?? Efekt jest taki, że idąc dzień a dniem plażą  nauczyłem się izolować od pewnych bodźców i poruszam się w rytmie fal. Nie wiem jak opisać to szczególne uczucie. Słyszę wszystko dookoła ale człowiek jest jak w jakimś mikrotransie. Widzę plażowiczów, dzieci, psy,mewy,fale ale jest to jakby poza mną. Na początku miałem natłok myśli. Teraz nie mam myśli. Umysł jest w pewnym sensie pusty i nic mnie nie rozprasza. W tym stanie doskonale szuka się tematów fotograficznych :-) Pewne subtelności terenu, światła, które normalnie są nie widoczne teraz stają się częścią mojej własnej rzeczywistości. może to tylko efekt hiperwentylacji i tzw "runners high". Euforia biegacza. Pewien stan oszołomienia związany z dużym natlenieniem organizmu oraz zmęczeniem marszem. W tym stanie ciało wydziela endorfiny, żeby blokować bodźce bólowe. Hmm. Teoria ta twierdzi wręcz, że wszyscy, którzy uprawiają sporty długodystansowe są uzależnionymi morfistami. To właśnie stąd, że kiedy biegają wydzielają się endorfiny. A potem organizm domaga się tych endorfin więc wraca się na trening podświadomie, żeby dostarczyć endorfiny....OMG !!!!! JESTEM UZALEŻNIONYM NARKOMANEM !!!!!!! :-)))))   Ja jednak wolę myśleć o sobie tak jak P.Coelho opisał stan chłopca w książce "Podręcznik wojownika światła"". Chłopiec ten chciał usłyszeć dźwięk mitycznych dzwonów , które kiedyś zatonęły w morzu razem z całą wyspą, a o których to wspomniała mu tajemnicza kobieta.......
       
     .........Wciąż nie udawało mu się posłyszeć starych dzwonów, lecz każdego ranka uczył się czegoś nowego. Na początku odkrył, że kiedy wsłuchuje się w szum morza, fale nie rozpraszają jego uwagi. Trochę później przywykł do szumu mew, do brzęczenia pszczół, do szelestu wiatru w palmowych liściach. W bez mała pół roku po pierwszym spotkaniu z tajemniczą kobietą, żaden hałas nie był już go w stanie rozproszyć, lecz i tak nie potrafił dosłyszeć bicia dzwonów zatopionej świątyni.........



Pożegnanie z foką w Niechorzu. Na prawdę bardzo fajna i spokojna miejscowość. Jeśli chcecie odpocząć to polecam. Fokę znajdziecie w samym centrum ;-)


O ludziach pozytywnych spotkanych po drodze napiszę następnym razem. Tego dnia spotkałem jednak panią Krystynę. Hmm...Tak samo jak ja od wielu lat jest uzależniona od aktywności fizycznej. Pasję do wędrowania zaszczepił w niej ojciec. Jestem pełen podziwu dla seniorów aktywnych życiowo w drugiej połowie życia. To tajemnica długowieczności i tego życzę właśnie pani Krystynie :-)


Niechorze trzeba przejść kawałek lądem. Schodzi się jakieś 100m z plaży i przechodzi mostkiem. Plażą nie da rady bo wpada tam do morza rzeka. Niby wygląda to ujście na małe i takie tam nic sobie. Ale na samej plaży ma głębokość około metra i szerokość około 3 metrów. Do tego bardzo silny nurt. Ja bym nie miał odwagi przechodzić wpław. A koło mostku jest fajny teren. 100m od plaży a poczułem się jak w dżungli :-)


Statek na dziś......



Wędki są dwie ale nie ma wędkarza :-)) 
Nie no jest wędkarz ale wolał żebym sfotografował jego wędki. Prawdziwy wędkarz :-)


Odwzorowanie grodu Piatów. Skala 1:100000 :-)
W każdym razie przypomina Biskupin :-) Piękna konstrukcja plażowa :-)


Dzisiejszy zestaw obiadowy w Mrzeżynie. Rybka była tak pyszna, że nie wytrzymałem napięcia i musiałem ją sfotografować :-)



Mrzeżyno. Smażalnia" Piscatorius" na wybrzeżu portowym. Jeśli tam będziecie koniecznie wstąpcie na smaczną rybkę :-)


No i koniec wpisu :-)) W końcu wyszedł mi jako taki zachód słońca :-) Filtry Cokina się sprawdziły. Mimo, że tanie i bezfirmowe to dały radę. Podoba mi się też ta dwójka na dole. Nadaje skali kadrowi i nastroju :-)  To był dobry dzień :-)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz