poniedziałek, 8 września 2014

Korporacja UMBRELLA



    Kołobrzeg przywitał mnie swoim ogromem. Szok!! Po iluś dniach w fajnych małych miejscowościach gdzie człowiek od razu czuje się bliżej natury wejście do Kołobrzegu było niczym wkroczenie do Tokio zarządzanego przez korporację Umbrella - motyw z filmu "Resident Evil". Dookoła beton. Światła, mosty, długiiie asfaltowe ulice, obwodnice, stacje benzynowe, markety. Głośne odgłosy zabawy i nowoczesne odcinki miasta przeplatające się ze slamsami i walącymi się starymi domkami gdzieniegdzie upchanymi w nową rzeczywistość. Pełno ludzi. Pełno dzieci, psów, kotów i chomików na smyczy. To jet jakiś podróżniczy Masakr !!!
    Kołobrzeg okazał się największym błędem planistycznym tej wyprawy. Nie dość, że duże toto i całkiem wybija z rytmu to jeszcze popełniłem błąd w wynajęciu noclegu. Daleko od miasta gdzieś na obrzeżu, na jakimś osiedlu domków to jeszcze żadnego bankomatu pko w okolicy noclegu a wszędzie daleko. /i do miasta i do plaży.  I co teraz ? Proza z życia polskiego podróżnika. Staram się nie wyjmować z bankomatów więcej niż 200 zł, żeby nie nosić przy sobie za dużo gotówki.  Przeszedłem 20 km do Kołobrzegu. Ok. Ale kasy już nie miałem. więc do bankomatu do miasta. Czyli następne 3-4 km. Potem do kwatery. Znów zbędne kilometry nic twórczego ani wartościowego nie wnoszące do mojej wyprawy. W sumie prawie 30 km i cały dzień łażenia a nocleg i miasto do kitu. O zdjęciach już nie powiem :-(  

No dobra. Nie ma się czym chwalić. Zastanawiałem się czy w ogóle ten wpis zamieszczać. Ale ok. Żeby historia miała ciąg to  jednak napiszę. Wpis ten z pewnością potwierdzi równanie podróżniczne jakie wymyśliłem. Mimo, że z matmy ledwo co dawałem radę i od zawsze byłem "humanem"  to jestem dumny z dzisiejszego połączenia nauk ścisłych, humanistycznych oraz podróżniczych :-)) Oto równanie :

WĘDROWANIE + FOTOGRAFOWANIE / 2 = 0

Czyli to co pisałem już wcześniej. Albo wędrujesz albo fotografujesz. Robienie obu tych rzeczy naraz skutkuje tym, że wolno wędrujesz i robisz mało wartościowe fotki. Czyli osiągasz zero :-(  

A ponieważ mi głównie zależy na fajnych zdjęciach  i  wędrowanie mam za cel drugorzędny to zdecydowałem się z Kołobrzegu przejechać do Łeby autobusem. Za nic bym nie zdążył "z buta" zrobić tego odcinka do czasu pełni. Wynik marszu piaskowym podłożem i pod wiatr z obciążeniem. No i przede wszystkim częstego zatrzymywania się na zdjęcia. Bo to bardzo rozbija rytm marszy. Zauważasz temat. Zdejmujesz plecak. Wyciągasz aparat z "długim" obiektywem. Robisz kilka fotek, ustalasz parametry ekspozycji. Starasz się uchwycić temat z ciekawej perspektywy i w ciekawym świetle. Zakładasz filtry, czasem używasz statywu a czasem nawet wężyka spustowego. Podchodzisz to obiektu zdjęcia bliżej. zmieniasz obiektyw na "szeroki". Powtarzasz całą procedurę fotografowania. Czasem czekasz kilkanaście minut aż obiekt będzie w ciekawym położeniu itd. Jak w takiej sytuacji utrzymać tempo marszu ?? Koniec końców straciłem cały dzień na przejazdy. Co ciekawe im głębiej w świat ludzi tym większa anonimowość i tym mniej ludzi pozytywnych. W sumie to nikt nie chciał ze mną porozmawiać. Nikt nie patrzył. nikt nie widział. Wszyscy zaganiani, pędzący przed siebie. Czy ja tak wyglądam na co dzień ???? O MY F....G GOD !!!!!!!  Mam nadzieję, że uda mi się zapamiętać tę dzisiejszą lekcję i nie tylko lepiej będę planował swoje wyprawy czasowo ale i będę człowiekiem na co dzień. Bo tutaj w środku miasta Lęborka żadnego człowieka nie widzę :-(

Na koniec dnia mała niespodzianka podróżnicza. przez te bilety i przejazdy przekroczyłem dzienny limit wydatków. Dlatego po dojechaniu do Łeby zestaw obiadowy zamiast ze smacznej rybki składał się z chemii. Ble :-( 



I to tyle. Teraz siedzę w pokoju w Łebie. Znów wróciłem do małego świata :-)  I szykuję się na zdjęcia pełni księżyca. Fotograficzny cel podstawowy wyprawy czyli zdjęcia nocne pełni księżyca na ruchomych wydmach wydaje się nie zagrożony. Choć chmury idą. Mam nadzieję, że nie zniszczą mi głównej atrakcji wyjazdu :-/

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz